wtorek, 25 marca 2014

Herbatko gdzie jesteś? ;c
Czekam na ciebie od wczoraj! ;c

Żegnam frajerzy xD

~Angela~
Wróciłam do domu, zmęczona, potłuczona i z plamami błota na spodniach. Kiedy tylko przekroczyłam próg domu zobaczyłam moją matkę, która czekała na mnie z oburzoną miną.
- Co ty sobie myślisz?! Dostałam list, nie przyjęli cię do szkoły. Mówiłam, żebyś się bardziej starała! Mówiłam, że masz się uczyć a nie biegać z kolegami! I jak ty w ogóle wyglądasz?! Znowu się biłaś?! Od dzisiaj koniec z zespołem. I ciesz się, że udało mi się zapisać cię do prywatnej szkoły. Może tam cię czegoś nauczą! -Przywitała mnie miło.
- Koniec z zespołem?! Ale mamo!
- Żadnych ale! Trzeba było o tym myśleć kiedy miałaś jeszcze czas na poprawę ocen! A teraz biegnij do łazienki się umyć i chcę cię zaraz widzieć w kuchni, musisz nakryć do stołu.
Nie odpowiedziałam tylko pobiegłam do łazienki i trzasnęłam drzwiami.
Wykąpałam się, przebrałam w czyste ubrania i zeszłam na dół. Nakryłam do stołu, nawet przez chwilę się nie odzywając. Chciało mi się płakać, ale wiedziałam, że w tym domu wywoła to jedynie większy hałas.
Nadeszła kolacja. Wszyscy domownicy usiedli przy stole. Zanim zaczęliśmy jeść mama postanowiła podzielić się nowiną na temat mojej szkoły z tatą. Ten oczywiście nakrzyczał na mnie. Kiedy odeszłam od stołu, nie mając zamiaru dłużej z nimi siedzieć, mama poszła za mną.
- Wracaj tam natychmiast!
- Straciłam apetyt.
- Słyszysz co do ciebie mówię?! Masz wracać do stołu!
- Pierdol się. -Powiedziałam i odwróciłam się. Wtedy matka szarpnęła mnie za ramię i uderzyła mnie w twarz.
- Nie będziesz się tak zwracała do swojej matki!
Pobiegłam to pokoju i zamknęłam się w nim na klucz. Na parapecie zobaczyłam małą karteczkę. "Niezwykła Akademia"... Postanowiłam sprawdzić o co chodzi.
Szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i ulubione ubrania. Wzięłam torby i gitarę.
- Żegnam frajerzy! -Krzyknęłam na cały głos, tak, że wszyscy domownicy mogli mnie usłyszeć, po czym stałam się niewidzialna.
Rzuciłam torbę przez okno, a potem razem z gitarą sama zeskoczyłam. Wzięłam torbę, która trzymana przeze mnie również stała się niewidzialna.
Ruszyłam w stronę akademii.
Droga zajęła mi całą noc, ale nad ranem byłam na miejscu. Stałam się widzialna i weszłam do budynku. Wydawał się mały jak na akademię, ale nie mogłam już zawrócić... Z resztą nawet gdybym mogła wcale bym nie chciała.
Weszłam do sekretariatu. Miła pani podała mi klucz i pożegnała mnie uśmiechem, który odwzajemniłam.
Jednak, kiedy przeszłam przez drzwi akademika uśmiech zniknął z mojej twarzy. Przede mną znajdował się ogromny korytarz. Spojrzałam na klucz... Jak ja mam znaleźć tutaj właściwy pokój?
nagle z pokoju wyszedl chlopak
podszedl do mnie
-pomoc w czyms ?
- Tak... Mógłbyś mi pomóc znaleźć ten pokój? -Pokazałam mu klucz.
-Jasne -popatrzał na klucz-Tedy.-usmiechnął sie do mnie
- Dziękuję. -Uśmiechnęłam się i poszłam powoli we wskazanym kierunku.
-prosze -powiedział po czym dodal- nie porzebujesz czegos ?
- A mógłbyś mi pokazać skąd mogę wziąć coś do jedzenia?
-jasne .chodz pokaze gdzie stołowka
- A mogę najpierw odnieść rzeczy do pokoju? -Zaśmiałam się, spoglądając na torbę i gitarę
- oczywiście daj pomoge- Powiedział i wzial moj bagaz
- tak po za tym Michał jestem.
- A ja Angela. Miło mi cię poznać. -Uśmiechnęłam się do chłopaka.
-Mnie rowniez.
Zostawiliśmy moje bagaże w pokoju.
- To... Pokażesz mi stołówkę? -Spytałam i ziewnęłam.
-jasne chodzmy tędy
Poszłam za nim...
po chwili bylismy juz w stołówce
-a wiec prosze tu jest stołowka
- Dziękuję. -Odpowiedziałam i zaczęłam wypatrywać czegoś do jedzenia.
patrzal sie na mnie

_______________________________
Pomóżcie znaleźć pokój xD

nana

~Dominik~

wyszedłem z pokoju wpadając na Leaf
-oh. przepraszam nie chciałem-usmiechnelem sie do niej
- Nic się nie stało. -Odwzajemniła uśmiech.
-skoro juz na siebie wpadlismy . masz ochote sie przejsc ?
- Jasne, że tak. -Odpowiedziała, uśmiechając się uroczo.
-to gdzie chcesz isc ?
- Gdziekolwiek. Liczę na twoje propozycje.
usmiechnełem się
-do parku po za akademią -usmiechnełem sie
- Do parku to ja zawsze chętnie. -Zaśmiała się.
-wiec chodzmy-popatrzalem na nia po czym ruszylem w strone parku
Szła obok mnie, co jakiś czas na mnie spoglądając.
Szliśmy tak w ciszy. W pewnym momencie dziewczyna niepewnie złapała mnie za rękę.
miałem motylki w brzuchu po czym spojrzalem na nią i usmiechnełem sie
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech i spojrzała na ziemię lekko zarumieniona.
trzymajac sie za rece weszlismy do parku
- Ślicznie tu. -Powiedziała dziewczyna, rozglądając się podekscytowana.
-cieszy mnie to
- Mnie też. -Zaśmiała się.
- Na co masz ochotę ?
- Hmmm... Szczerze? Nie mam pojęcia. -Powiedziała cały czas uśmiechając się wesoło.
-no dobrze chodz usiadziemy
- Ok. -Odpowiedziała.
usmiechnelem sie do niej
Usiedliśmy na ławce.

jakis poxniej tytul dam

~Margaret~

Kiedy Juki mnie zostawiła poszlam poszlam do pokoju aby sie nie zgubic.
wzielam gitarę i z myslą o zespole zaczełam pisac piosenke.
wkrecilam sie i zaczelam "napieprzac' w gitare ostre brzeminia.
grałam tak głosno ze nie zdawalam sobie z tego sprawy ze komus moze to przeszkadzac i wejsc do pokoju. poczulam dłon na ramieniu i przestalam grac.






__________
dawaj :)
Ale kto? xD
nie wiem xDD

poniedziałek, 24 marca 2014

tu i tam

~Juki~

zostawiłam Margaret gdzies tam wiec ona zwiedzała sama
bawilam sie scyzorykiem ktory zabralam mezczyznie ktory jeszcze kilka godzin temu zyl.
szła prosto i wpadłam na kogos
-Co jest kur... -mialam dokonczyc ale nie zrobilam de tego
-moze uwazaj jak chodzisz co ?-rzucilam złowrogie spojrzenie osobie ktora na mnie wpadla
- Ta... A może ty uważaj? -Odpowiedział wysoki, ciemnowłosy chłopak.
-To ja sobie ide prosto przed siebie a ty mi stajesz na drodze -musiałam patrzec w gore aby wysyłac mu złowrokie zpojrzenia
- A teraz zamierzasz mnie za to zabić wzrokiem, tak? -Zaśmiał się chłopak.
-Nie ... chce abys ustapił i dał mi przejsc .
- Bardzo proszę. -Przesunął się.
- nie mozna bylo tak od razu.  ? - spytalam i juz mialas zamiar iść dalej
- Nie, nie można było.
Odwrocilam sie do niego i podeszlam
- a jednak to zrobiłeś - powiedzialam wkurzonym glisem patrzac mu w oczy
- No widzisz... Magia. -Powiedział, widać było po nim, że zaczynał się denerwować.
-spadaj . - powiedzialam po czym odwrocilam sie  i ruszylam pewnym wolnym krokiem
- Bardzo chętnie. -Powiedział i ruszył w stronę w którą poprzednio szedł.
szedlam jeszcze kawalen po czym zrobiło mi się slabi opuscilam scyzoryk i upadlam na ziemie

~John~
Odwróciłem się bo usłyszałem coś dziwnego. Zobaczyłem jak dziewczyna upada. Podbiegłem do niej.
- Halo? Nic ci nie jest? -Spytałem kiedy byłem obok niej.
dziewczyna miala otwarte oczy ale nie ruszala sie
Klęknąłem obok niej.
- Słyszysz mnie?
dziewczyna rozgladala się panicznie
- tak - powiedziala tak cicho ze sama siebie nie uslyszala
- Biegnę po pielęgniarkę. -Powiedział. Po kilku minutach wróciłem z pielęgniarką.
pielegniarka ukleknela przed dziewczyna i sprawdziła pare rzeczy.
- pomóż mi ja zaniesc do mojego gabinetu .
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do gabinetu pielęgniarki
- okej poloz ja tu.-wskazala na lozko po czym podeszla do blatu
Położyłem dziewczynę na łóżku.
- okej Dziękuję . - odwrocila sie podeszla i usiadla na krzesle kolo dziewczyny
- Mogę jakoś pomóc? Czy mam wyjść?
- jak chcesz . -pielegniarka usmiechnela sie do mnie
- ale poprostu jest osłabiona.
- Czyli... Co mam robić? -Spytałem zdezorientowany.
- mozesz przyniesc jej cos do jedzenia . Z tegi co widzę nie jadla od 4 dni.
- Jasne. -Poszedłem do stołówki. Jakieś 10 minut później byłem już z powrotem z ciepłą zupą.
dziewczyna oprzytomniala i siedziala na lozku skulona
- Dasz radę jeść sama, czy ci pomóc? -Uśmiechnąłem się ciepło do dziewczyny i usiadłem obok niej.
Juki popatrzala na zupe.
- mysle ze mama mnie nauczyła jesc samej.
- Już się nie denerwuj, chciałem dobrze. -Podałem jej miskę.
Wziela miske i nie pewnie zaczela jesc
- jak skonczysz to masz tu wode i idz sie przewietrzyć - pielegniarka usmiechnela sie szeroko po czym usiadla ptzy biurku
Siedziałem przy dziewczynie, rozglądając się po  gabinecie.
Poparzyla sie w jezyk przy czym rozlala troche na siebie
- shit - powiedziala sama do siebie
- Nic ci nie jest? Może jednak pomogę? -Uśmiechnąłem się do niej.
- potrzymaj - podala mi gwałtownie miske . Wstala i chusteczkami próbowała wyczyscic plame
Siedziałem trzymając miskę z zupą.
kiedy stwiedmrdzila ze tak jej to nic nie da  usidla na lozku i wziela miske
- To smacznego...
- nie.. w sumie to sie na jadlam - oddala mi pol pełna miske zupy
- Aha... Bo takim sytym posiłku pewnie niedługo znowu wylądujesz na ziemi.
- mhm.. - powiedziala ignorujaco . Wziela butelkę wody i wyszła z gabinetu
Poszedłem za nią.
szla przedemna szybkim krokiem kierujac sie na ogród.
Szedłem za nią trzymając się trochę z tyłu.
wyszła na ogrod po czym napila sie wody
Stanąłem przy wyjściu do ogrodu i co jakiś czas spoglądałem na nią.
nie odwracajac się powiedziala
- dzieki za pomoc
- Nie ma za co.
weszla dalej w ogrod
Poszedłem za nią.
- Nie śledzę cię, tylko pilnuję, żebyś nie umarła w ogrodzie. -Zaśmiałem się.
- wiem ze nie sledzisz. Jestes zbyt glosny - dziewczyna sie odwrocila i lekko usmiechnela
- Mógłbym być ciszej, ale nie ma sensu.
Popatrzala na mnie napila sie i poszła dalej.
Nadal szedłem za nią.
usiadla pod drzewem
Stanąłem kawałek dalej.
Bawila sie butelka wody nic nie mówiąc
po czyn rzucila nią we mnie
- ale mnie nosi - wstala i zaczela chodzic w kółko
Popatrzyłem na nią zdziwiony.
- masz papierosa ? - spytala patrzac na mnie
- Nie nie mam. -Odpowiedziałem.
złąpała mnie za  koszulke szarpiąc
-Czemu ?
- Bo nie palę. -Odsunąłem się od niej.
-a znasz kogos kto pali? kto ma nikotyne ?
____________
kto podejmie sie wyzwania i zmierzy sie z JUKI ktora ma noz w rece xD

Przeznaczenie

~Jack~
Nadszedł dzień pogrzebu... Wszystko dookoła zdawało się oddawać atmosferę żałoby. Zostałem na świecie całkiem sam... Nie miałem żadnej rodziny, nie wiedziałem nic o moim ojcu... Byłem po prostu sam... Nikomu niepotrzebny.
Po pogrzebie wszyscy rozeszli się do domów, tylko ja zostałem na cmentarzu. Nad grobem mojej matki... Przecież była jeszcze taka młoda...
Policja wciąż szukała mordercy, jednak było już praktycznie pewne, że nikogo nie znajdą. Nie było żadnych dowodów, ani świadków.
Ja nie byłem ciekawy, kto zabił, nie chciałem wiedzieć dlaczego. To było już za mną, nikt tego nie zmieni. Zostałem sam na świecie... Co mi da wiedza, dlaczego ten człowiek to zrobił? Kompletnie nic. Niczego nie zmieni.
Stałem i patrzyłem na płytę nagrobka. W pewnym momencie dosłownie znikąd pojawiła się mała karteczka, która upadła tuż przede mną. Podniosłem ją i przyjrzałem się jej dokładnie. Była to wizytówka "Niezwykłej Akademii".
Postanowiłem zobaczyć o co chodzi, w końcu i tak nie miałem żadnego konkretnego celu.
Udałem się do domu, spakowałem i pojechałem do akademii.
Kiedy znalazłem się przed budynkiem wydawał się zdecydowanie za mały jak na szkołę. Wszedłem do środka i przeszedłem przez drzwi z napisem "Sekretariat".
Siedząca tam kobieta znała mnie z niewiadomych źródeł i nie zadając żadnych pytań podała mi klucz do pokoju, kiedy jednak znalazłem się w korytarzu akademika nie mogłem pojąć jego ogromu, a co ważniejsze, nie miałem pojęcia, którędy do mojego pokoju.
zobaczyłem w dziewczynę w meskiej koszulce trzymajaca sukienke
-O dzień Dobry -usmiechneła sie szeroko
- Dzień dobry... -Odpowiedziałem niepewnie.
-Nowy ? -stanela naprzeciwko
- Tak...
-gdzie masz pokoj ?-spytała usmiechnieta
- Nie mam pojęcia...
-pokaz klucz -wystawila reke
Pokazałem jej klucz.
- Mogłabyś mnie tam zaprowadzić?
-AH tak jasne.-wzieła klucz i w podskokach pobiegla w strone mojego pokoju
Niedługo potem byliśmy pod drzwiami mojego pokoju.
- Dziękuję.
-Alez prosze. Nicola jestem.-smiechneła sie zyczliwie
- Jack. -Odpowiedziałem i również lekko się do niej uśmiechnąłem.
-chcesz odpoczac czy oprowadzic cie po akademi ?
- Ymmm... A nie masz nic ciekawszego do roboty?
-Emm .. w sumie ... to nie.-popatrzala na swoja sukienke ktora trzymala w rece
- A nie zamierzasz się ubrać? -Spytałem w końcu, choć to pytanie męczyło mnie od dawna.
popatrzala na siebie.
-raczej nie bo sukienka jest brudna
- Ahaa... -Zdziwiłem się.
-jesli przeszkadza Ci to to moge sie szybko pojsc przebrac -usmiechneła sie szeroko
- Byłbym wdzięczny. -Zaśmiałem się.
-okej -usmiechneła sie a po chwili wrocila ubrana -to co chcesz pierw zobaczyc ?
- Hmmm... Nie wiem nawet co tu jest.
-to chodz -dziewczyna znow podkakujac mowila do mnie- pierw pokaze gdzie stołowka ...
- Dobrze...
- jakie masz moce ? - spytala
- Potrafię zaglądać w ludzką podświadomość.
-oo - dziewczyna podskoczyla .- tu jest salon  z czego co widzisz  wiesz do czego służy
- No tak... Fajny.
Poszlismy dalej
- tu siłownia i basen
- Aha...
- widze zainteresowany - zasniala się
- Jestem trochę zmęczony...
- to chodz odprowadze cie - zaproponowala dziewczyna pelna Energii
- Dziękuję.
dziewczyna odprowadzila mnie pod pokój
- do zobaczenia - Uśmiechnęła się do mnie
- Do zobaczenia. -Wszedłem do pokoju.

_________________________
Pomóżcie ktoś sierocie ;c xD
Nieeee tylko nie Nicola ! xD
hahaa a jednak xD

Wędrówka

~Juki~

chodzilam po miescie widzialam wzrok ludzi na mnie.
ale jeden wzrok czułam tak ze czulam sie niebezpiecznie.
weszlam do zaułku. człowiek ktory mnie sledził wszedl za mna. stanął wtedy kiedy ja stanelam.
odwrociłam sie do niego i oparlam o sciane.
usmiechnelam sie zlowrogo . a mezczyzna wyciagnął noz i szedl w moja strone.
-nie rade kochasiu.-powiedzialam  i podeszlam do niego blizej stalam 3 metry od niego
mezczyzna nie byl juz taki pewny jak wczesniej
mezczyzna rzucił sie na mnie a ja reke wbilam mu w brzuch .mezczyzna upadł na kolana podpierajac sie o moja reke . rowniez ukleknelam i powiedzialam mu do ucha
- jednego mniej.-po czym wtalam , zostawilam cialo i wyszlam z zaulku.
kiedy wyszlam widzialam wzrok pewnej dziewczyny zignorowalam ja i wyczyscilam reke z krwi.
kiedy szlam w strone parku znow czulam ze ktos mnie sledzi.
widzialam dziewczyne ktora mnie wczesniej widziala.
usiadlam na ławce.
a dziewczyna jakby nigdy nic usialda obok mnie
-Hej-powiedziala łagodnie a ja jej nie odpowiedzialam
-widziałam wszystko.-usmiechneła sie a ja znow nie reagowalam
-jestem Margaret -nagle cos mi zascwitalo popatrzalam na nią.
-Juki. ta Margaret ?
-hehe tak. czy to prawda ze masz moce . Juki ?-spytala mnie a ja patrzac na nia powaznie odpowiedzialam.
-Nie..-wstalam i odeszlam dziewczyna szla za mna
-Ej poczekaj... ja tez mam -powiedziala a ja stanelam odwrocilam sie i podeszlam do niej
-nie powinnas sie tym chwalic. to nie dar to przeklenstwo.
-dostalam wizytowke. Do Akademi dla takich jak my. powinnas pojsc tam ze mna.-dziewczyna podala mi wizytowke .popatrzalam na nia po chwili na nia
-dobra co mi szkodzi. ale jak tego nie masz wisisz mi 200 zl-dziewczyna popatrzala sie na mnie ze zdiwnieniem
-za stracony czas... chodz-wziełam ja za ramie i ciagnelam za sobą dziewczyna co chwile sie potykala
zaprowadzilam ja do mojej kryjowki.
-a wiec rozgosc sie a ja  sie spakuje-powiedzialam po czym zaczelam pakowac rzeczy
-Emm. no dobrze.
po 20 minutach bylismy przed jej domem .
weszlismy i ona zaczela sie pakowac. poszlismy na przystanek i po 8 godzinach jazdy busem znalezlismy sie na miejscu
-masz -dalam jej moja walizke.-ide nas zarejestrowac a ty tu czekaj.-powiedzialam i weszlam do sekretariatu wzieam klucz od pokoju i zawolalam dziewczyne.
weszlysmy do wielkiego korytarzu zostawilismy walizyki i poszlysmy zwiedzac szkole.

daga dokancza

~Daga~
kiedy plakalam uslyszalam ze ktos wchodzi do pokoju
-kto to-spytalam probujac nie plakac
do pokoju weszla Agnes
- Co się stało? -Spytała od raz razu.
podnioslam sie z lozka patrzac na nią.
-nic takiego
- Mnie nie okłamiesz. -Uśmiechnęła się do mnie życzliwie.
-poklocilam sie z Davidem ... uderzył mnie wiesz ?-powiedzialam znow placzac
Agnes podeszła bliżej i usiadła na moim łóżku.
- Ehh... Współczuję ci... Wiem, że teraz będzie ci trudno w to uwierzyć, ale to nie do końca jego wina... Nie chcę ci teraz tego tłumaczyć, bo masz prawo być zła i wiem, że i tak nie będziesz w stanie tego zrozumieć. - Powiedziała smutno.
przelknelam sline
-a ty czemu smutna ?
- Po prostu mi przykro, że cierpisz przez mojego brata.
przytulilam sie do niej
-dobra bylo minelo.. zapoomne i przejdzie-sama siebie pocieszalam
- Jeśli on nic dla ciebie nie znaczył, to zapomnienie będzie najlepszym wyjściem.
-znaczył. znaczy . nie wiem-znowu zaczelam plakac
- Nie płacz... Wiem, że go to nie usprawiedliwia, ale on na prawdę nie chciał cię uderzyć.
-ale jednak to zrobil...moze to tez moja wina
- Nie obwiniaj się, bo nie jesteś temu winna. Posłuchaj mnie, on jest w połowie demonem. Nie wie o tym i sam nie wie nadal co się z nim działo. Dopóki nie nauczy się nad tym panować nie jest w stanie się kontrolować.
- ale to ja go prowokowalam - Powiedziałam smutno
- To nie twoja wina, jasne?
- skoro tak mowisz... dzięki - uśmiechnęłam się delikatnie
- Nie ma za co. Cieszę się, że mogłam pomóc.
- po robimy cos ? - spytalam sie z nadzieja pozytywnej odpowiedzi
- Jasne. Co chcesz robić?
- cos co da mu chodz na moment zapomniec - zasmialam sie
- Hmmm... Może pogramy w karty? -Spytała Agnes, sięgając po talię.
- jasne czemu nie - Usiadłam w wygodniejszej pozycji
- Umiesz grać w... -Przerwało jej pukanie do drzwi.
- spodziewasz sie kogoś ? - zapytalam ze zdziwieniem
- Nie. -Odpowiedziała ze zdziwieniem i otworzyła drzwi.
- O, witaj siostrzyczko. Zechciałabycś nam może pomóc w poszukiwaniach ukochanej naszego brata, przez którą ten idiota postanowił się zaćpać na śmierć?
Kiedy uslyszalam to co uslyszalam blagalnym wzrokiem patrzalam na Agnes.
Agnes spojrzała na mnie i już chciała się odezwać, ale John zajrzał do środka.
Zobaczył mnie z zaróżowionymi od płaczu oczami.
- Hmmm... Rozumiem, że dobrze trafiłem? -Spytał, patrząc na mnie.
- nie - odpowiedziałam znow kladac sie na lozko
- Kłamstwo, to ja wyczuwam na odległość moja droga. -Powiedziałem.- Nie rozumiesz, że on chce się przez ciebie zabić? Możesz go mieć na sumieniu! I... Napisał coś dla ciebie.
Podnioslam sie i popatrzalam na John'ego
- Myślę, że muzyka bardziej dociera do umysłu niż zwykła kartka... I akurat mam pasujący podkład, więc słuchaj uważnie, bo jeśli to, co on dla ciebie napisał cię nie przekona, to chyba już nic... <muzyka>
- gdzie on jest ? - Spytałam cicho juz placzac
- Jest u mnie w pokoju... Na pół przytomny... Mogę mu pomóc, nigdy więcej cię nie uderzy, ale on musi chcieć żyć, bo teraz nic nie mogę zrobić. On chciał się zabić i nadal tego chce.
wybieglam bez slowa do pokoju Johna gdzie lezal David
- David - Powiedziałam cicho. Po czym podbieglam do niego upadajac na kolana.
- Dagmara? -Spytał cicho, nieobecny głosem.- Nie znienawidziłaś mnie?
- oczywiście ze nie .. bo ja cie kocham - Powiedziałam cicho
- Na prawdę? -Spytał. Chciał usiąść, ale nie mógł za bardzo się ruszyć, więc jedynie spojrzał na nią smutnym wzrokiem.
- tak - powiedzialam kladac sie kolo niego
- Ja ciebie też kocham. -Powiedział cicho. Uśmiechnął się przez chwilkę.
- to czemu chciales sie zabic ? - spytalam smutno
- Nie chciałem. Na prawdę nie chciałem... -Miał łzy w oczach. Mówił cicho i widać było, że sprawiało mu to pewien problem.- Mówiłem, żebyś uciekała... Nie wiem co się ze mną działo.
przytulalam go kladac glowe na jego ramieniu nic nie mowiac
- Przepraszam... Na prawdę nie wiem czemu to zrobiłem... Ja nie chciałem. -Powiedział. Powoli podniósł rękę i mnie przytulił.
nic nie mówiąc przytulilam go mocniej i zamknęłam oczy.
Chłopak uśmiechnął się lekko.
- nie rob tego więcej
- Nie zrobię... Ale nie wiem czy kiedykolwiek dam radę stąd wstać... -Powiedział bardzo cicho.
-dasz rade- wstalam Usiadłam na nim obejmując go próbowalam go podnieść
- Ledwo się ruszam, nie mam siły się podnieść... -Powiedział smutno.
czulam sie jakbym podnosila gadajacego manekina
- pomoge- przyciagnelem go do siebie- wiesz ze jestes ciężki ?- zasmialam sie cicho
- Domyślam się. -Uśmiechnął się.
W tym momencie do pokoju wszedł John.
- Obgadaliście wszystko, czy mam jeszcze na chwilę zostawić was samych?
- a pomożesz mi go podnieść ? - Spytałam zawstydzona sytuacja
- A co ci to da? Za pare godzin będzie jak nowo narodzony. -Zaśmiał się John.- Niech sobie trochę odpocznie.
- za pare godzin ... - piwiedzialam puszczajac go ale dalej tak siedzialam
- I tak się ciesz, gdyby nie był demonem to taka dawka narkotyków by go zabiła, a tak do końca dnia będzie jak wcześniej. Jutro nie powinno być po nim nawet widać, że się naćpał... Tylko, że rzucenie nałogu nie należy do łatwych rzeczy... Ale braciszek mu pomoże. -Zaśmiał się znowu.
- moge koc  ? -spytalam i po chwili rozmyslam co przed chwilą powiedzial John rozmyslalam o tym co bym zrobilam gdyby on umarl
John podał mi koc.
- To ja was zostawiam gołąbeczki. -Powiedział i wyszedł.
Wzielam koc i przykrylam siebie i go
- nie chce cie stracic . Ciesze sie ze jestes demonem- pocałowałam go
- Gdybym nim nie był nigdy bym cię nie uderzył, więc ja się nie cieszę. -Powiedział smutno.
- nie twoja wina- wlozylam reke pod jego koszulke  i delikatnie reka przechodzilam po jego klatce piersiowej
- Ale nie mogę sobie tego wybaczyć... -Powiedział cicho.
- siedz cicho - zaczelam go calowac namiętnie
Odwzajemniał moje pocałunki.
- zimni ci ?- spytalan czujac dreszcze na skorze i przykrylam nas bardziej kocem
- Mi nie... -Powiedział, uśmiechając się szeroko.
- bywa ale mi tak - polozylam sie na nim i wlozylam zimne ręce pod jego koszulke
Przytulił mnie.
- Zaraz się rozgrzejesz. -Zaśmiał się.
- to takie smieszne ?- Wtuliłam się w niego
- Nie... -Przytulił mnie nieco mocniej.
Pocalowalam go z jezyczkiem.
- Jesteś taka słodka... -Powiedział cicho.- W przenośni i dosłownie.
Uśmiechnęłam się. wtulajac sie w niego
_________
Agnes pls?XD

Przeszłość zobowiązuje

~David~
Obudziłem się wcześnie. Wschodzące dopiero słońce wdzierało się z trudem przez okno, nadając pokojowi tajemniczą atmosferę. Sięgnąłem do plecaka po coś "na wzmocnienie", wziąłem ubrania i poszedłem się przebrać. Umyłem zęby, przeczesałem grzebieniem włosy i wyszedłem. Powoli "wlokłem się" korytarzem w stronę stołówki.


~Dagmara~

siedzialam z Camilą w pokoju. ona jak zawsze cos rysowała. a ja bawilam sie mocą
wszystko było dobrze dopuki do Camilli nie zadzwonił telefon.
zadziwiło mnie jej zachowanie
byla zdenerwowana , i cala sie trzesla
chcialam ja pocieszyc ale zaczela rysowac noze i sie troche wystraszylam
-Camil . wszystko gra ?
-Nie !-krzyknela  patrzac na mnie-Dagmara..-podeszla do mnie
wystraszona siedzialam na lozku
-kocham Cię jak siostre .. ale nie moge tu dluzej zostac.. musze wyjechac jak najszybciej...opowiem ci poxniej kiedy indziej ale nie teraz-mowila zdenerwowana pakujac rzeczy nie wiedzialam co robic wiec przygladalam sie tylko sytulacji.
po 15 minutach Camilla byla juz spakowana i gotowa do wyjscia
przytulila mnie i wybiegla .
po chwili zastanowienia pobieglam za nia ale juz nie widzialam jej na korytarzu wiec postanowilam sie chodz troche wywietrzyc...
wyszlam na korytarz cala zaplakana...
chodzilam w te i spowrotem przez jakies 20 minut
po czym wpadłam na Davida
- Hej. -Powiedział nieprzytomnym głosem.
zaplakanymi oczami spojrzlam na niego i cicho odpowiedzialam
-czesc
- Co się stało? -Spytał podchodząc bliżej.
-nie nic. takiego.-powiedzialam przełykajac sline
- Nie chcesz, to nie mów... Ale pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.
popatrzałam na niego smutnym wzrokiem.po czym odetchnełam
-dokąd idziesz?
- Planowałem iść coś zjeść...
-to czemu nie idziesz ?
- Bo jesteś smutna.
-to nie zmienia faktu ze jestes glodny.
- Przeżyję. -Uśmiechnął się lekko.
odwzaemnilam usmiech ale po jak szybko sie pojawil tak szybko znikl
-czemu ona odeszla... a jak sobie nie poradze?-powiedzialam przytulajac sie do niego

~David~
Przytuliłem ją zdziwiony.
- Kto odszedł?
-Camila... zadzwonil telefon spakowala sie i poszla-przytulila mnie mocniej
- Nie płacz. Będzie dobrze. -Powiedziałem czule.- Zobaczysz, dasz radę. Jesteś silną dziewczyną.
-przepraszam .. nie chcialam -powiedziala i puscila mnie
- Nic się nie stało. Nie masz za co przepraszać.
popatrzala sie a mnie z lekkim usmiechem
- Zawsze możesz na mnie liczyć. -Powiedział, uśmiechając się lekko.
-idziemy cos zjesc ?-spytala po tym jak zaburczalo jej w brzuchu
- Jasne. -Odpowiedziałem zadowolony. Poszliśmy do stołówki.
usiedlismy przy stoliku a dziewczyna usmiechnela sie do mnie
W milczeniu zjedliśmy śniadanie.
- Chcesz się gdzieś przejść? -Spytałem.
-jasne czemu nie . a gdzie ?
- Hmmm... Może po prostu przejść się po szkole?
-no okej-usmiechnela sie szczerze
Wyszliśmy ze stołówki. Spacerowaliśmy po korytarzu. Poza naszą dwójką nie było tam nikogo.
-opowiesz cos o sobie ?
- A co chciałabyś wiedzieć?
-wszystko
- Z najważniejszych faktów... Nie mam bladego pojęcia kim jestem, byłem adoptowany i siedziałem w poprawczaku. Norma -Powiedziałem tak, jakby to nie robiło na mnie żadnego wrażenia.
-za co siedziales w poprawczaku?
- Posiadanie narkotyków.
dziweczyna na chwile ucichla
-bierzesz jeszcze ?
Spojrzałem w inną stronę i nie odpowiedziałem.
podenerwowanym glosem spytala sie
-odpowiesz mi ?
- Ehhh... Tak... -Powiedziałem ledwie słyszalnym głosem.
podeszla do mnie złapała za ramie
-jeszcze raz tylko glosniej
- Tak! Pasuje? -Powiedziałem zdenerwowany.
-Nie .. nie pasuje !-odpowiedziała głosniej
- To chyba moja sprawa. -Powiedziałem, coraz bardziej się denerwując. Czułem się... Dziwne. Bardzo dziwnie.
-No niby tak ! ale nie uwazasz ze ktos moze sie tym przejąc ?-podniosła na mnie glos
Nie odpowiedziałem. Czułem okropny ból. Po chwili upadłem na podłogę. Bolało mnie dosłownie wszystko, ale przede wszystkim głowa i plecy. Nic nie widziałem, ale słyszałem wszystko i czułem okropny ból.
podeszla do mnie
-Ej wszystko gra ?
- Nie... Odsuń się... -Powiedziałem przez zaciśnięte zęby. Po chwili ból zaczął ustępować, ale nadal czułem się bardzo dziwnie... Jakbym śnił.
dziewczyna nie posluchala sie i kleczla nad nim juz miała mnie dotknąc kiedy...
Cały ból minął. Wstałem w postaci demona, nie do końca wiedząc, co się ze mną dzieje. Czułem tylko okropny gniew.
- Nadal zamierzasz mi mówić, co powinienem robić, czy może uciekniesz przerażona, co?
dziewczyna patrzala zamurowana na mnie.i po chwili wykztusila
-nie mam zamiaru uciekac
- Nie boisz się? Ani trochę?
dziewczyna udawala odwazna .
-a czego hym ?tego ze jakis cpun zmienił kształt ?
- A więc teraz jestem dla ciebie jakimś ćpunem?! -Krzyknąłem i pchnąłem ją na podłogę.
lekko wystraszone dziewczyna podniosła sie i krzyknela w moja strone
-TAK ! jak widac cpac to najlepiej umiesz !
Uderzyłem ją w twarz. Byłem przerażony tym co robię. Na krótką chwilę udało mi się przejąć kontrolę.
- Uciekaj, proszę... -Powiedziałem, po czym znów wydawało mi się, że jedynie oglądam to, co się dzieje i nie mam na to żadnego wpływu.
dziewczyna złapała sie za twarz lezac na ziemi krzykneła ze łzami
-Ty gnojku !
Robiłem wszystko co w mojej mocy by się odsunąć. Zamachnąłem się, by ją uderzyć, ale siłą woli skierowałem się na ścianę. Z całej siły uderzyłem pięścią w ścianę, na której pozostał widoczny ślad.
- Kurwa uciekaj! -Krzyknąłem starając się jak mogę nie podchodzić do niej, ale czułem, że znów tracę kontrolę.

~Daga~
twarz bolała mnie okropnie.podnioslam sie patrzac ze lzami na niego ucieklam do pokoju.
nie zwracajac na nic uwagi wskoczylam pod koldre czujac jak twarz mi puchnie.
placzakalam caly czas. plus tylek mnie bolał.xD

~David~
Upadłem na podłogę czując okropny ból. Po dłuższej chwili znów byłem człowiekiem. Poszedłem szybko do pokoju i sięgnąłem do plecaka. Wziąłem notes i długopis... Zapisałem w nim coś, po czym wziąłem z plecaka wszystko co mi jeszcze zostało (dużo tego nie było, ale mało też nie xD). Po chwili poczułem, jak odpływam. Z notesem w ręce upadłem nieprzytomny na podłogę.

~Brajan~
po sniadaniu postanowilem odpoczac wiec poszedlem do pokoju.zobaczylem Davida lezacego na podlodze.
-Co do choo..-podbieglem do niego
-Ej stary obudz sie... ocknij!-kiedy nie reagowal walnelem mu z calej sily z liscia.
Chłopak nadal był nieprzytomny.
-shit...-wstalem ipobieglem do pokoju Johna
wbiglem nawet nie pokajac
-John nie zadawaj pytan tylko chodz-spojzalem na niego
- Dobra... -Powiedział zdezorientowany John.
przyszlismy do pokoju gdzie lezal nieprzytomny David
wzkazujac na cialo lezace na ziemi powiedialem
-I co ja mam z tym zrobic ?
John podszedł do Davida. Otworzył notes i przeczytał zapisany w nim tekst, po czym rozejrzał się po pokoju.
- Zajebiście... Mam brata ćpuna. -Powiedział do siebie.- Pomożesz mi go "przetransportować" do mojego pokoju?
-jasne...-powiedzialem ze zdziwieniem
po chwili znalezlismy sie w pokoju johna usidalem na kanapie i przygladalem sie co john zamierza z tym zrobic
- Nie wiesz może w kim zakochał się ten dzieciak? -Spytał John, zupełnie nie przejmując się nieprzytomnym bratem.
-Eeeeeee.. a skad niby ?
- No nie wiem, macie wspólny pokój, mogłeś coś zauważyć...
-no w sumie tak ... ale nie rozmawiamy o takich rzeeczach.ani nic nie zauwazylem
- Aha... No szkoda. Bo jak widać u nas jest rodzinne, że kobiety nam mieszają w głowach... No dobra, zajmę się nim.
-mam zostac czy raczej pojsc?
- Nie przydasz się raczej... To trochę potrwa, zanim on się obudzi.
-hah milo. to ide do pokoju jak cos wiesz gdzie mnie szukac-powiedzialem po czym poszedlem do pokoju odpoczac

~John~
[4 godziny później]
Zauważyłem, że David w końcu się budzi.
- No i co młody? Nie udało się umrzeć?
- Nie... -Powiedział słabo, patrząc w sufit.
- Ehh będzie ciężko.... Powiedz mi, co zrobiłeś.
- Uderzyłem ją...
- Haha, no to widać mamy jednak całkiem podobne charaktery. Szykuj się na terapię od braciszka.
- Nie chcę... Chcę umrzeć.
- No kurde... Ja ci pomogę, jeszcze się wszystko ułoży, zobaczysz.
- Ale ja nie chcę. -Powtarzał.- Uderzyłem ją.
- Ehhh co za idiota. Dobra, bądź sobie pół-przytomny dalej, idę się przejść.
Wyszedłem z pokoju i poszedłem do Brajana.
- Poszedłbym do kogoś innego, ale jakoś nikogo nie było pod ręką. Musisz mi pomóc znaleźć tą laskę.
-no spoko. Będzie ciezko . idziemy razem czy sie rozdzielamy ?
- A masz jakiś plan? Czy zamierzasz pukać do każdego pokoju? -Spytałem sarkastycznie.
- a ty ? Masz cos lepszego ?
- W sumie nie... Ale lepiej chodźmy razem, bo wątpię żeby ona chciała współpracować.
- hah. No okej   wiec nie marnujmy czasu
Po chwili byliśmy już pod drzwiami. *puk puk* (xD)

ciąg dalszy w poscie ' daga dokancza'

trzeba pisac postaciami xd

~Nicola~
wyszłam z pokoju no ... okej ... wybiegłam z pokoju w podskokach. jak mała dziewczyna ktora cieszyła sie kazdym dniem.
wybiegłam na ogród patrzac w niebo potknełam sie chyba o jakis kamien i ubrudziłam swoja ulubiona sukienkę. wstałam i chciałam sie ogarnac ale ktos mnie zawołał
-Nicola !
odwrociłam sie ale nikogo nie widziałam wiec wrocilam do tego co robilam wczesniej.
ale po chwili znowu uslyszałam ...
- Tu jestem. -Zaśmiał się Matt, wychodząc zza drzewa.
-Oh.. Matt ..-zawstydzilam sie widzac go. a ja w brudnej sukience-co tu robisz ?
- Wyszedłem się przewietrzyć. W końcu jestem w połowie zwierzęciem, nie lubię byt długo siedzieć w zamknięciu...
patrzalam na niego zawstydzona probujac ukryc poplamiona sukienke
-no w sumie.. widziales to c sie stalo przed chwila ?
- Nie, skądże. -Zaśmiał się cicho.
odwrocilam wzrok siadajac na ziemi aby jednak mniej bylo widac sukienke ktora w aktualnej chwili strasznie mnie draznila
- Może ja pójdę, co? Bo chyba w tej chwili nie chcesz mnie tu widzieć...
-nie nie idz !-powiedzialam , chcialam wstac no ale .. -chodz usiadz ze mna -usmiechnelam sie do niego
Uśmiechnął się. Podszedł i usiadł obok mnie.Złapałam go za rece
-jak sie czujesz ?-patrzalam mu w oczy
- Coraz lepiej. -Uśmiechnął się.
nie moglam sie skupic czulam ze on widzi te plame . czulam sie taka nie doskonala
-to dobrze niech bedzie lepiej
- Zechcesz przejść się ze mną po ogrodzie?
-zechciałabym gdyby nie sukienka... chyba ze moge isc nago-zazartowałam
- Nie mam nic przeciwko. -Powiedział, uśmiechając się.
rozmyslalam chwile po czym sciagnełam sukienke i wstałam .
-to w ktora strone idziemy ?
Popatrzył na mnie po czym uśmiechnął się szerzej.
- Hmmm...  Może tędy? -Spytał i powoli ruszył ścieżką w głąb ogrodu, co jakiś czas na mnie spoglądając.
-no okej -ruszylam za nim. usmiechajac sie za kazdym razem kiedy sie popatrzal
Szliśmy kawałek w milczeniu.
W końcu chłopak zatrzymał się i odwrócił się w moją stronę.
- Śliczna jesteś, wiesz? -Uśmiechnął się szeroko.
usmichnelam sie po chwili zerknelam na siebie i powiedzialam
-Nie .. patrz o tu -pokazałam na swoja piers-zobacz siniak -podeszlam do niego blizej -widzisz ?
- A skąd go masz? -Powiedział cicho. Zarumienił się lekko.
-no wlasnie nie wiem -powiedzialam zdziwiona -patrz dotykam boli nie dotykam nie boli
- Aha... -Odsunął się trochę.
-co ty boisz sie ?-usmiechnełam sie do niego podeszlam do niego i zlapalam go za koszulke bylam bardzo blisko-bo wyczuwam strach-powiedzialam cicho
- Nie boję... Tylko... Trochę krępuję...
-no okej -sciagnelam mu koszulke i zalozylam na siebie -lepiej ?-usmiechnelam sie szeroko
- Ehmmm... No trochę. -Na twarzy był czerwony jak burak.
jego koszulka siegala mi do bioder
-bedziemy tak stac czy idziemy ?-wzielam go za reke
- Ymmm... Jasne. Chodźmy. -Nie mógł oderwać ode mnie wzroku.
-O matko !-krzyknelam i zatrzymalam sie
- Co się stało?
-jestes tu brudny.. no zobacz-wskazalam na jego brzuch
Spojrzał na swój brzuch.
a ja pocalowałam go od dołu
-zartowałam -zachichotałam
Uśmiechnął się.
patrzalam mu prosto w oczy
Spojrzał mi w oczka uśmiechając się.
złapałam go za pasek od spodni i przyciagnełam do siebie ciagle sie na niego patrzac
Pocałował mnie delikatnie. usmiechnełam sie do niego delikatnie
- Jesteś taka urocza...
zarumienilam sie lekko i namietnie go pocalowalam
-nie zimno ci?-zachichotalam
- Nie. Wręcz gorąco. -Powiedział, patrząc mi prosto w oczy.
-a wiesz ze mi tez ?-zachichotałam
- Właśnie widzę. -Zaśmiał się.
sciagnelam jego koszulke i obiełam go znow stojac przy nim w samych majtkach
- Lubisz, kiedy jestem zestresowany? -Spytał poważnie.
-ale czym sie stresujesz -popatrzala na niego slodkimi oczkami
- No... Kiedy jesteś tak blisko... -Zmieszał się i zarumienił.
-no ale ja sie lubie do cb przytulac ^^
Odwrócił wzrok.
- Wiesz, że nie chcę cię skrzywdzić, prawda?
-tak wiem -przytuliłam sie do niego mocno
Objął mnie niepewnie.
- Ale musisz zrozumieć, że jestem w połowie zwierzęciem. Odczuwam wszystko inaczej niż normalny człowiek.
-rozumiem -powiedzialam cicho glaszczac go po karku
Zamknął oczy i przytulił mnie pewniej.
stalismy tak przez pare chwil
- Bardzo mi się podobasz... Ale na prawdę mogłabyś się ubrać... -Powiedział w końcu.
zawstydzona zalozylam jego koszulke
Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie delikatnie.
- musze isc - odwrocilam się pobieglam po sukienke obejzalam się i weszlam do środka
___________

Kurde dziewczyno miej trochę litości nad naszym kochanym wilczkiem ! xD
nigdy mwuahhahaa xd